1 czerwca 2012

Miike Snow: Happy to You


Na temat skandynawskiej muzyki electro mogłabym dużo napisać. Można powiedzieć, że moja miłość do mroźnych krajów Północy ma swoje korzenie właśnie w tym gruncie.
Skandynawia to nie tylko ABBA, Basshunter czy męczony ostatnimi czasy Avicii. Wachlarz muzycznych możliwości jest znacznie bardziej rozwinięty, tak, że nawet gwiazdy czołówek list przebojów poszukują wsparcia skandynawskich producentów i wytwórni płytowych.

Z racji, że dziś rozpoczyna się na krakowskich Błoniach Burn Selector Festival (co ja robię tu, a nie tam?) na tapetę biorę jednego z bohaterów festiwalu, a zarazem jeden z moich ulubionych zespołów - Miike Snow.

Wszystko zaczęło się, gdy w 2009 roku sztokholmskie trio zawojowało w co lepszych klubach hitem "Animal" z krążka po prostu Miike Snow. Musiały minąć trzy długie lata, by grupa powróciła na falę. Ale za to z jaką petardą!
Album Happy to You, to prawdziwe cacko dla fanów niebanalnych dźwięków. I choć zespołowi została przypięta łatka indie popu (bo czemu teraz się jej nie przypina?), to jednak możemy usłyszeć ciekawą kompilację porządnej muzyki elektronicznej przeplatanej takimi egzotycznymi i raczej już zapomnianymi  instrumentami jak cytra, róg, puzon czy trąbka.

I chodź i tym razem "chłopaki" nie zawiedli pod względem tanecznych kawałków do dzikich harców na parkiecie ("Devil's work", najlepiej jeszcze w remiksie Alexa Metric, czy zdecydowanie moja ulubiona "Paddling out" - bo kogóż nie porwie refren: You - say - isn't it hard - paddling out - paddling out!) to mamy też takie przyjemne perełki do pobujania jak utwór Black Tin Box wykonany z krajanką Lykke Li.

Co mi się spodobało zwłaszcza w płycie, to cała oprawa graficzna. Booklet jest niezwykle bogaty: znajdziemy teksty piosenek i fotosy z dotychczasowych teledysków. Moje serce podbił jednak ten "poster":

Video do singli z płyty "Happy to You" ukazują życie właśnie takiego Perfect Human. z lekka przerażające.


Przyznaję, że zazdroszczę wszystkim, którzy będą mogli się wyskakać jutro na Błoniach, jednak dla tych, którzy cierpią tak jak ja mam dobrą wiadomość: Selector udostępnia transmisję z koncertów na swojej stronie, także przynajmniej będziemy mieli namiastkę całego tortuuu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz