31 maja 2012

Purity Ring: "Belispeak" video



Najpierw dzieci z laserami w oczach od M83 a teraz coś małego, człekopodobnego od grupy Purity Ring.
Nowy trend w popkulturze?
(już się boję, co ukaże się jutro z okazji dnia dziecka!)

Debiutancki album "Shriness" ujrzy światło dzienne 23.07.
Czekamy.



M83: "Reunion" Video + "Reunion" Mylo remix


Nigdy nie miałam zaufania do dzieci. Są małe, krzyczą i płaczą bez powodu. Niby takie bezbronne, a tak naprawdę czai się w nich zło.
Nowy teledysk od M83 tylko mnie w tym utwierdził. Złowrogie bachory ze świecącymi oczami. Istny armagedon.

Co prawda piosenka ma jeden z lepszych tekstów ever ("There's no more single fate, you make me feel myself"), ale te dziwne dzieci mnie przerażają.

Poniżej znajdziecie wspomniany już wcześniej klip oraz smakołyk od Mylo (dziękuję niebiosom, że ten pan nie zapomniał, czym są dobre remixy).
Smacznego i do zobaczenia pod sceną na ołpenerze.




30 maja 2012

Long legs. Long hair. Need more?


Brodka: "Varsovie" Video


Klimatycznie. Wielkomiejsko. Z przytupem, że hej!
Podróż Moniki Brodki do LA zaowocowała nowym, tanecznym dzieckiem: epka LAX dziś miała swoją premierę. Można na niej usłyszeć dwa naprawdę zacne utwory: Varsovie oraz Dancing Shoes, a także remixy  tych piosenek od Kamp! Bueno Bros, Auera i Grega Kozo.
Po muzycznej "grandzie" w języku polskim, przyszedł czas na trochę światowego stylu in inglisz (oczywiście Granda to dla mnie i tak nadal numer jeden, a plakat z Brodka Granda Tour dumnie zdobi moją szafę).

Wraz z premierą płyty przyszła także pora na premierę video. Kawałkiem promującym jest Varsovie.
Mamy młodość. Mamy starość. Kolor, szarość, budka z kebabem, wytworna restauracja, kot, pies, przyjaźń, złość, nienawiść, radość, radość, radość. A wszystko przeplatane obrazkami jedzenia omnomnomnom.
Warszawa jawi się jak każde inne miasto. Nie jest ani przesadnie brudna, ani przesadnie wyelegantowana. Można tu odnieść zarówno sukces jak i pogrążyć się w codziennej monotonii. Można się tu czuć jak w Krakowie, Sopocie czy Tczewie.
Da się kochać. Zależy od podejścia.
Underneath the blue sky
all I need is my bike.

Póki co, delektujmy się LAXem (przez moje szwedzkie spaczenie cały czas chce mi się śmiać, że Monika nazwała krążek "łosoś"), bo na następczynię Grandy chyba trzeba będzie jeszcze trochę poczekać...



27 maja 2012

Korallreven: The Truest Faith/ As young as yesterday/ Sa Sa Samoa


no siema.
jesteśmy więc po kolejnym finale Eurowizji, która w tym roku miała miejsce w Baku, stolicy Azerbejdżanu.
tak jak jeszcze za dzieciaka z zapartym tchem oglądałam cały konkurs i śledziłam przyznawanie punktów, tak w tym roku całe to medialne wydarzenie przeleciało mi koło nosa. I nie było to spowodowane faktem, że nasz ukochany kraj nie brał udziału (pewnie Michał Wiśniewski z ekipą nie stworzył żadnego nowego hitu albo po prostu już wyczerpaliśmy zapas zagranicznych "gwiazd", które mogłyby nas reprezentować). Po pobieżnym przesłuchaniu wszystkich artystów, którzy zakwalifikowali się do finału stwierdziłam, że Eurowizja schodzi na psy. Co prawda nigdy to nie był konkurs cieszący się ogromnym prestiżem, a piosenki były na marnym poziomie, to jednak w tym roku to była już totalna porażka. 
Podzieliłam piosenki na dwie grupy: smętne wycie o miłości, bólu, blablabla albo piosenki rodem z Rumunii, czyli Morena Morena i te sprawy. (nawet Norwegia zrezygnowała ze swojego mrocznego image i wystawiła jakiegoś ciemnoskórego śpiewaka)
Wygrała Szwecja. Nie było to dla mnie wielkie zaskoczenie, bo już z tego całego euroszitu, tylko piosenka Loreen miała w sobie "to coś", chociaż też bez szału. 
W Szwecji zapewne teraz euforia (cóż za zbieg okoliczności, gdyż piosenka Loreen nosi takiż właśnie tytuł), fani szaleją na ulicach, a przygotowania do kolejnej Eurowizji już się rozpoczęły.
Wciąż zadziwia mnie fakt, że kraje Skandynawii przywiązują tak wielką wagę do tego konkursu. W Polsce na nikim nie robi on większego wrażenia, natomiast tamte kraje są na granicy żałoby narodowej, gdy nie znajdą się w pierwszej dziesiątce finału.
Gratuluję Szwecji, i coś czuję, że na własne oczy będę miała nawet okazję obserwować kolejne etapy prac nad Eurovision Song Contest 2013 w Sztokholmie (erasmus).


Jednak z racji, że nie jest to blog zajmujący się takimi przyziemnymi sprawami jak Eurowizja, mam zaszczyt przedstawić wam jeden z ciekawszych zespołów prosto z serca chłodnej Skandynawii.
Chillwave z krainy łosi i zórz polarnych? Dlaczego nie!
Korallraven.
Chórki z Wysp Samoa, szum morza, optymistyczne teksty (As young as yesterday - cóż za pozytywne myślenie! dzięki temu przestaję się zadręczać, że z każdym kolejnym dniem pojawia się nowa zmarszczka)  plus klimatyczne teledyski. Lato w pełni. I któż by przypuszczał, że to właśnie Szwecja...


Korallreven: The Truest Faith

Korallreven: As young as yesterday

Korallreven: Sa Sa Samoa

26 maja 2012

WOODKID : "Run Boy Run" Video + SebasiAn remix


no siema.
Dzień Matki (tak, tak, to dzisiaj. Ci co jeszcze nie złożyli życzeń - macie jeszcze szansę) zainspirował mnie do zaprezentowania Woodkida. Dlaczego? Okazało się, że moja mama bardzo lubi tego pana. A raczej jego teledyski.
Yoann Lemoine, bo o nim mowa, uwielbia rozpieszczać nasze oczy swoimi genialnymi klipami. Teledysk za teledyskiem - Woodkid zmierza ku perfekcji. Rozpoczął niewinnie od teledysku Yelle - Ce jeu, lecz z kolejnym video pokazuje na co go stać. Spod jego ręki wyszły takie perełki jak oba piękne teledyski Lany Del Rey, Born to Die oraz Blue Jeans, kawałek "Wastin Time" grupy THE SHOES, no i w końcu niezaprzeczalnie najlepszy: Iron z jego debiutanckiej EP.
Kilka dni temu pojawiło się nowe dzieło, tym razem jako singiel promujący nadchodzący album The Golden Age.
Run Boy Run.

Czekałam na niego nieziemsko długo, ale opłacało się. Kontynuacja Iron nie mogła przecież mnie zawieść. Co prawda, czułam pewien niedosyt z powodu braku Agyness Deyn, ale nie można mieć wszystkiego. Wikińskie motywy zrekompensowały ten brak w zupełności. (moja miłość do Skandynawii na pewno jeszcze kiedyś da o sobie znać tu na blogu)
Piosenka sama w sobie daje radę. Jeżeli w tym kierunku pójdzie cały nowy krążek, myślę, że warto będzie mieć go w swojej biblioteczce (czego nie powiem o EP, w której tylko Iron i dodatkowe remiksy utrzymały dobry poziom).

Co do remiksów. SebastiAn ostatnio chyba woli zajmować się utworami innych wykonawców niż swoimi, ale jakoś z tego powodu nie narzekam. Bądź co bądź - to SebastiAn, także można się spodziewać najlepszego.



25 maja 2012

the cure for anything is salt water.





MARIE MADELAINE : "The Nihilist Song" Video


no siema.
początki są najtrudniejsze, a blogi nie są wyjątkiem. walczę z banałami, ale zdaję sobie sprawę, że raczej nie uda mi się tego uniknąć, chyba że zupełnie pominę część "powitalną".
w zasadzie przejście do rzeczy nie byłoby takim złym pomysłem...

Francuzi znani są ze swojego wyrafinowanego gustu muzycznego, zwłaszcza gdy mowa jest o muzyce elektronicznej. Co prawda dopiero co udało mi się otrząsnąć z szoku po przesłuchaniu francuskiego eurowizyjnego psudo disco w wykonaniu rzekomo światowej gwiazdy Anggun (2 miliony sprzedanych płyt! jak to możliwe, pytam się?!). Całe szczęście z odsieczą przyszedł mi świeżutki klip od paryskiej formacji disco wave'ovej MARIE MADELEINE, z którego aż kipi od dobrego dobrego smaku i gustu.
Dla fanów Grafton Primary albo WhoMadeWho dobra wiadomość, bo wygląda na to, że będzie można dołączyć kolejną grupę do playlisty. Zwłaszcz, że 28 maja wychodzi epka (Ural Baikal Amour), z której pochodzi to video.
nihilizm w sam raz na sesyjny zapieprz.
i don't care. i don't care. i don't care.