2 czerwca 2012

Calvin Harris feat. Example: We'll Be Coming Back


Calvin Harris. Brzmi kusząco.
Example. Brzmi apetycznie.
Obaj panowie razem?
powinien być tort truskawkowy, najlepiej ze śpiewającą fontanną na czubku (po bokach bym dorzuciła jakieś lasery i confetti). No właśnie. kluczowe słowo: powinien. Słucham tej piosenki już po raz 10 i nadal nie mogę się do niej przekonać.

Gdzie się podział dawny Calvin znany z takich hitów jak "Acceptable in the 80's" czy "I'm not alone", które zawsze robiły z ludzi miazgę na imprezach? Dobra, przeżyłam już tę Rihannę (nawet lubię sobie czasem ponucić, chociaż samej piosenkarki nie darzę wielką sympatią), przeżyłam Ne-Yo (ledwo bo ledwo, ale jestem jeszcze w stanie tu pisać), cały czas oczekując jakiejś turbo petardy, do której przyzwyczaił nas ten szkocki dj na swoich poprzednich krążkach.

Gdzie jest Example, który tak przekonująco śpiewał o pędzącej z kopyta miłości?

Niby tekst fajny, ale jak na letni hit brakuje mi tego "czegoś"! Co prawda pewnie wiele par będzie sobie szeptać te słodkie słówka do ucha podczas upalnych letnich nocy, jednak nie, na mnie by to nie zadziałało. Zbyt oklepane frazesy.
Melodyjka zwrotki niczego sobie, urzekły mnie zwłaszcza te gitarowe brzdąknięcia, które później, o zgrozo, przeszły w jakieś techniawkowe umcyk umcyk. Obstawiam, że to robota Calvina, bo podobnymi dźwiękami już się popisał we wcześniejszych kompilacjach.

Błagam, niech nie pojawi się tylko kolejny David Guetta. Moja głowa już tego nie zniesie (w pracy słucham tylko rmf maxxx, także możecie sobie wyobrazić stan mojego mózgu po 9 godzinach ciągłego łijułijułiju z głośników). Nie potrzebujemy kolejnego Tiesto czy Pitbulla, którzy są jak sprzedajne panny lekkich obyczajów i robią co popadnie ze wszystkimi. Jak już tworzą, to niech to będzie w ich niepowtarzalnym stylu, a nie tworzenie pod kogoś.

Hit tegorocznego lata jeszcze nie został wybrany (uff, dobrze, że epoka Gotye już minęła!), także panowie nie stoją jeszcze na straconej pozycji
Niestety, obawiam się, że pomimo piosenka nosi tytuł We'll be coming back, to jednak ja chyba nadal chętniej będę się bujała przy solowych kawałkach tych wykonawców...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz