30 września 2012

Of Monsters And Men: "Yellow Light"


no siema.
czego nowego dowiedziałam się o Islandii?:

  • wcale nie jest tam zimno (można powiedzieć, że wiosenna temperatura 5-10 stopni utrzymuje się przez cały rok)
  • Islandczycy zanim wejdą w bliższą relację najpierw muszą sprawdzić w specjalnym katalogu, czy nie są ze sobą spokrewnieni
  • ludzie uwielbiają ryby. w przeróżnych postaciach. ostatnio sama miałam okazję spróbować suszonej ryby, która śmierdziała niemiłosiernie, ale w smaku była znośnie dobra
  • prawie wszyscy faceci wyglądają jak żeglarze albo latarnicy. plus nieodzownym elementem garderoby jest koszula w kratę
  • dziewczyny wcale nie mają twarzy jak Björk. są bardzo ładne i miłe (czego najlepszym przykładem może być moja sąsiadka Ana)
  • na koncerty islandzkich zespołów ściągają się tłumy. 
co do ostatniego: faktycznie, ostatnio byłam na koncercie Of Monsters And Men. już o 19 kolejka sięgała ulicy (czyli bardzo dużo ludzi). W środku nie dało się poruszyć, tak było napchane. 
Ale w sumie się nie dziwię. Koncert był świetny, mogę powiedzieć, że brzmią nawet lepiej na żywo niż na płycie, a zwłaszcza urzekło mnie wykonanie ostatniej piosenki "Yellow Light" (moja ulubiona!), z której zrobili istne dzieło sztuki. było głośno, mokro i duszno, czyli tak, jak być na koncercie powinno.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz